Łódź
15.09.2013
Pani Małgorzato.
To nie jest komentarz to list do Pani, nie mamy innej
możliwości porozumienia się . Siedzimy całą grupą 12 osób i czytamy Pani blog.
Proszę pomyśleć , grupa osób z pokolenia urodzonego od 1949
do 1958 r,zanosi się płaczem , przy czytaniu Pani opowieści o podróży w
towarzystwie Pani Taty . Ile my dalibyśmy za taką podróż.A wydawało się nam ,
że okres rozpaczy mamy dawno za sobą . My to grupa tzw.dzieci wyklętych .
Posiadaczy zbyt dużej liczby "rodziców" , z tzw obecnie rodzin
patchworkowych . Po burzliwych rozwodach
,pełnych nienawiści ,zostaliśmy tą nienawiścią obdarzeni w zastępstwie
nieobecnego współmałżonka. Odrzuceni przez matkę i jej najbliższych z powodu
podobieństwa fizycznego do ojca przez rodzinę ojca traktowani jak obcy .Z
upływem lat , jak nasi rodzice założyli nowe rodziny , staliśmy się ciężarem
zarówno osobowym jak i finansowym . Żadne z nas nie pochodzi z tzw.marginesu społecznego
, a wszyscy w dzieciństwie , latach nastoletnich i wczesnej młodości
doświadczyli:głodu , braku odzieży , pieniędzy .Uciekaliśmy z tych domów do
klubów sportowych a głównie do
biblioteki im.Waryńskiego w Łodzi . Tam się poznaliśmy , stanowimy grupę
osób , które się wzajemnie wspierały i pomagały sobie przez wiele lat. Cała
nasza grupa liczy 53 osoby . W Waryńskim można było spokojnie odrabiać lekcje i
się uczyć .W małych w większości dwupokojowych mieszkaniach gdzie ledwo
mieściła się nowa rodzina dla nas nie było miejsca . Często do powrotu rodzica
z pracy nie mogliśmy wejść do mieszkania .Nie posiadaliśmy kluczy.Niektórzy
rodzice zamykali kuchnie i pokoje na klucz , bo za dużo jedliśmy, zbyt wiele
prądu wypalaliśmy .W porównaniu z nowymi dziećmi wyglądaliśmy jak żebracy .Po
odzież i pieniądze na książki wysyłało nas się do ojców , którzy albo płacili
śmiesznie niskie alimenty ,lub w ogóle ich nie płacili. Kontakty z rodzinami
ojców , były sporadyczne . Tam też byliśmy zbędni.Kluby sportowe i biblioteka
to były dla nas oazy spokoju , w trakcie roku szkolnego.Obozy sportowe dawały
nam jedyną możliwość wyjazdu na wakacje , bo przecież na obozy i kolonie
jeździły wyłącznie nowe dzieci, nas nikt nigdzie nie wysyłał ,ani z nami nie
wyjeżdżał na wczasy, wizyty rodzinne i uroczystości rodzinne . Od szkoły
średniej wszyscy pracowaliśmy.Latem w okolicznych gospodarstwach
rolniczo-ogrodniczych , przy żniwach , zbiorze ziemniaków , w trakcie roku
szkolnego jako korepetytorzy . Te pieniądze oraz niewielkie stypendia za dobrą
naukę i sportowe dawały możliwość zakupu odzieży , książek,biletów do teatru
czy kina . Dla bliższej i dalszej rodziny było oczywiste , że dziecko
odziedziczyło po swoim potworze ojcu / zawsze winą za nieudane małżeństwo był
obdarzany wyłącznie jeden rodzic, zależnie z którym się rozmawiało/ ,okropne
cechy charakteru i współodczuto matce , kłopotów z dzieckiem . Tak w naszym
wypadku wizyta koleżanki ze szkoły urastała do problemu najazdów rozwydrzonej
młodzieży , nieobecność w domu to włóczenie się nie wiadomo gdzie,mimo iż
wiedziano, że jesteśmy w klubie,bibliotece lub pracujemy .Nasze osiągnięcia w
sporcie i nauce wywoływały jeszcze większą niechęć , szczególnie jak ukochanym
dzieciom nie za bardzo wychodziło. Nasze rodzeństwo wychowywano w przekonaniu ,
że jest lepsze od nas , a nasza obecność obniża standard życiowy rodziny .
Stosunek do nas może wyjaśni przykład : Jedna z nas właśnie
na wydziale matematyki obroniła dyplom z najwyższą lokatą i dostała propozycję
pozostania na uczelni ,zaprosiła dwie najbliższe koleżanki do domu na kawę
,akurat przyszła jej ciocia . Mama chwaliła się , że jej córka zdała maturę ze
średnią cztery , ciocia spytała się a ty wreszcie zakończyłaś to wieczne
nieróbstwo , dostałaś pracę . Tak ciociu na uczelni, ciotka machnęła ręką , a
co tam będziesz sprzątać , trzeba było iść na przędzalnię i zaczęła z mamą
omawiać przyszłe studia drugiej córki . Nawet się nie zdziwiłyśmy to było dla
nas normalne.
Dlaczego ja to piszę , czytamy Pani wszystkie wypowiedzi na
http://www.myheritage.pl, znamy Pani książki , od dzieciństwa spisujemy naszą
historię . Posiadamy dość kompletne drzewa genealogiczne .Są wśród nas zawodowi
historycy z dostępem do archiwów i potrafiący się po nich poruszać, mieszkający
na terenie całego świata. Pani wie , że to bardzo mało.Nie posiadamy zdjęć
naszych krewnych oraz swoich z dzieciństwa i lat młodości . Nigdy ich nam nie
przekazano . W skrajnych przypadkach , po śmierci matki rodzeństwo informowało
nas , że zostały wyrzucone . Nie znamy naszych najbliższych , bo się od nas
izolowali i izolowali nas od dalszych krewnych dorabiając dodatkowo słynny
Gombrowiczowski "ryj ". Przecież pewna starsza pani , nigdy by nie
uwierzyła , że ten miły pan ordynator , który wiele godzin spędził zszywając jej
poszarpaną w wypadku nogę to jej siostrzeniec ten pijak i narkoman z opowieści
jej siostry , a ta miła pani doktor jego żona , która doglądała jej
rehabilitacji to ta "ździra" pijąca i włócząca się z jej synem . Ich
syn przynoszący jej soki i słodycze , oraz czytający książki , to ten bękart
wmówiony synowi jej siostry przez ździrę .
Cała rodzina nie pojechała na jego ślub . My ze względów na
przydział akademika w większości studiowaliśmy z dala od domu . Czy zna Pani
wielu narkomanów i alkoholików , którzy skończyli jako ordynatorzy oddziałów
chirurgii naczyniowej , wiele " ździr " ćpających i pijących
kończących jako specjaliści od rehabilitacji . To jest ten ryj, gdy wypity
kieliszek wina przez młodego człowieka urasta do rozmiaru alkoholizmu , a torbę
z zieloną herbatą wysypuje się do śmieci w obecności gości z rodziny
wrzeszcząc,że w tym domu nie będzie narkotyków . Tak pięknie można sobie wmówić
i innym również , że brak uczuć do dziecka ze strony matki jest winą dziecka ,
a jak się to poprze jeszcze innymi jego przewinami to ma się również
współczucie otoczenia .
Poruszyła Pani wiele drażliwych tematów np.temat dzieci
nieślubnych .Może ten również Panią zainteresuje . Takich osób w Polsce jest
dużo . O naszych rodzin chcielibyśmy otrzymać biografie naszych krewnych ,
wspomnienia o nich , zdjęcia .Nie chcemy kontaktów osobistych i niczego
materialnego . Pani wie , że stereotypy są niezniszczalne .My może byśmy
znieśli pogardliwy i pełen wyższości stosunek rodziny w kontaktach z nami , ale
w stosunku do naszych dzieci i wnuków tego nie zniesiemy .
Niestety"wyklętość" jest dziedziczna , o czym kilkoro z naszych
zstępnych się przekonało osobiście .Akurat w przypadkach naszych rodzin ,
wszelkie roszczenia majątkowe z tytułu spadków są już przedawnione , odarto nas
dokładnie z naszego dziedzictwa w krańcowym przypadku posuwając się do podania
fałszywych danych o osobie zmarłej i po trzech latach prostowania dokumentów i
udowadniania , że zmarła była jego matką , nasz przyjaciel stoi przed dylematem
,akt zgonu można wyłącznie sprostować na drodze sądowej , a droga sądowa to
sprawa prokuratorska dla jego siostry i ojczyma o fałszerstwo i już pół roku
zastanawia się co właściwie powinien zrobić . Żadna osoba z naszej grupy nie
wystąpiła nawet o zachowek.Śledząc z daleka poczynania naszych najbliższych
moglibyśmy wydać poradnik ,jak wyłączyć zstępnych ze spadku zgodnie z Polskim
prawem spadkowym .
Kilkoro z nas założyło sobie stronę na
http://www.myheritage.pl.
W dwóch przypadkach , następnego dnia po dokonaniu
porównania drzew wszystko natychmiast stało się prywatne , a wniosek o kontakt
bez odpowiedzi, oczywiście dane, których brakowało na stronie tych rodzin po ok
150 wpisów sobie skopiowano do XVI w , z unikalnych dokumentów , nie
potwierdzając jednocześnie zgodności innych wpisów . Wiemy , bo jednak coś w
tych drzewach nie jest prywatne.
Przepraszamy za anonimowość listu , ale znając niektórych
naszych krewnych nie chcemy Pani i innych czytelników narażać na delikatnie
mówiąc mało eleganckie wypowiedzi.Rozumiemy nawet to , tak trudno pogodzić się
z tym , że ci gorsi ,zbędni zamiast marnieć gdzieś w przytułkach wykładają na
uczelniach , są lekarzami , biznesmenami, mają kochające rodziny wspaniałe
dzieci i wnuki.Nienawidzi się osób , które się skrzywdziło , w każdej książce z
psychologii można się o tym dowiedzieć . Serdecznie pozdrawiamy Wyklęci.
Drodzy Wykleci oraz pani Ivo!
OdpowiedzUsuńProsze o przeslanie swojego adresu mailowego na nowaczyk@hhsc.ca
Jeszcze raz prosze o napisanie na priv. Mam do pani dluzszy list.
OdpowiedzUsuńMalgorzata
Pani Małgorzato nie potrafię obsługiwać bloga , nie wiem jak napisać na priv.Wysłałam Pani mój adres mailowy , ale pewnie nie doszedł .Pozdrawiam Iva.
OdpowiedzUsuń